niedziela, 10 sierpnia 2014

W przedostatnich słowach mojego listu...

...czyli pożegnanie z Francją.

pierwszy wizerunek zwierzęcia w ruchu - Pair non Pair  


Miało być rzewnie. Miało być o tym (przynajmniej w części) jak smutno było nam z Mateuszem - jako ostatnim którzy zostali - oglądać jak osoba po osobie wszyscy wyjeżdżają, a nasz mały francuski świat przestaje istnieć. Bo smutno było.

 Zamiast tego opiszę przede wszystkim dwie ostatnie ciekawostki z oferty Centre des Monuments Nationaux (czyli z darmowym wstępem do 26 roku życia) w okolicach Bordeaux do których udało nam się trafić.

Do pierwszej wybraliśmy się na popołudniową wycieczkę po stażu w szpitalu, gdyż znajduje się w odległości 30 km od Bordeaux. Grotte Pair-non-Pair nie łatwo znaleźć. Nie jest szczególnie reklamowana, mimo że znajduje się na liście Centrum, jest więc objęta szczególną, państwową opieką. W samym Prignac-de-Marcamps gdzie wysiedliśmy z autobusu 201 Transgironde (jadącego też do Bourg i Blaye) niełatwo było nam uzyskać wskazówki na temat dotarcia do niej, między innymi z uwagi na to jak puste było maleńkie Prignac. Z pomocą GPS-a dotarliśmy jednak do skromnego nowoczesnego budynku i widząc zamknięte drzwi zaczęliśmy zastanawiać się czy grota jest w ogóle otwarta. Ostatecznie przyjechał jednak przewodnik, który otwiera budynek tylko w godzinach zwiedzania (zwiedza się tylko w wyznaczonych godzinach z francuskojęzycznym przewodnikiem, dostępne jest angielskie, dość wierne tłumaczenie tego co mówi).

Wejście do grotte Pair-non-Pair
Okazało się, że dotarliśmy do jednej najstarszych zamieszkanych i ozdobionych grot na świecie, dwa razy starszej od znanej jaskini w Lascaux. Jak ponoć wiele jaskiń została odkryta przypadkowo w 1881 roku, kiedy pasącej się w okolicy krowie utknęło w dziwnym otworze kopyto.
wracając z Prignac
 Jaskinia jest dość mała, z tej przyczyny dziennie może wejść do niej bardzo ograniczona liczba osób, a jednorazowo około 18.  Jej zdobienia to wyryte w skale postacie zwierząt, a po każdej wizycie dokonywany jest pomiar stężenia dwutlenku węgla, bo zmiana środowiska i erozja mogłaby być dla rzeźbień równie (o ile nie bardziej) brzemienna w skutki jak w przypadku malowideł z jaskini w Lascaux (do której teraz nie może wejść już nikt). Dzięki tym ograniczeniom w Grotte Pair-non-Pair można podziwiać oryginały sięgające datą do 30 000 lat p.n.e.
Notre-Dame de Verdelais
 Dzięki temu, że grota jest mała można - słuchając i oglądając - zanurzyć się w jej historii i spróbować zrozumieć jak wiele wniosła do archeologii. Znajduje się w niej wiele elementów które sprawiły, że stała się idealnym mieszkaniem dla kolejnych grup przez blisko 60 000 lat.

Po pierwsze - świetna ochrona przed dzikimi zwierzętami i chłodem dzięki maleńkiemu, dziś niedostępnemu wejściu - w końcu mieszkano w niej w czasach epoki lodowcowej. Po drugie - źródło wypływające z jednej strony groty, tworzące basen i znikające z drugiej. Niestety w dzisiejszych czasach do obejrzenia pozostaje już tylko wyrzeźbiony przez wodę zbiornik. W końcu spełnianie zarówno funkcji religijnej jak i mieszkalnej. Podejrzewa się że większość dekorowanych jaskiń nie była nigdy zamieszkana, spełniając jedynie funkcje religijne. Wszystkie rzeźbienia w Pair-non-Pair są skupione w początkowej części groty, wokół naturalnego świetlika który najprawdopodobniej istniał w prehistorii umożliwiając pracę ówczesnym twórcom. We dalszej części Pair-non-Pair odkryto natomiast ponad 15000 narzędzi i fragmenty kości 60 różnych gatunków zwierząt jako dowód jej funkcji mieszkalnej jak i kolejny świetlik, który spełniał rolę naturalnego komina.

Mimo że niepozorna, grota pozostawiła nas pod sporym wrażeniem. No, a jeśli nie interesuje Was historia, możecie zawsze zrobić sobie zdjęcie z gigantycznymi rogami megalocerosa, który wyginął z ich powodu gdy tundra zaczęła zmieniać się w tajgę, albo kupić urocze pluszowe mamuty.

Kolejnym miejscem, które udało nam się odwiedzić na tych samych zasadach był pałac w Cadillac. Polecam szczególnie osobom zakochanym w słodkich winach typu likierowego, gdyż w pobliżu można znaleźć znane regiony jego produkcji w pobliżu Bordeaux - Sauternes i Loupiac. Dojazd autobusem (501) jest nieco trudniejszy niż do Pair-non-Pair, zwłaszcza w niedzielę, dlatego żeby się nie nudzić i nie maszerować dobrych kilku kilometrów najlepiej mieć samochód.
Calvaire de Verdelais
 Wysiedliśmy w Verdelais idąc za zachętą rozkładu autobusu, który twierdził, że znajdziemy tam prawdziwe skarby. Trafiliśmy na "cudowną" bazylikę Notre-Dame de Verdelais z tysiącami podziękowań za otrzymane łaski. Co ciekawe tuż obok niej, przy drodze na całkiem ładną kalwarię, na terenie parafialnego cmentarza spoczywają doczesne szczątki grzesznego (i nieszczęsnego jednocześnie kiedy poczytać biografię) Toulouse Lautrec'a, którego matka miała majątki w tych okolicach.
Pałac w Cadillac
 Z Verdelais mieliśmy 8 kilometrów do Cadillac, zaczęliśmy więc maszerować w pełnym słońcu, ostatecznie łapiąc stopa może 2 kilometry przed naszym celem. Cadillac jest dość ładnym miasteczkiem, a pałac nie robiłby większego wrażenia, gdyby nie jego mroczna XIX-wieczna historia prezentowana w pałacowych podziemiach. Do tych czasów jego historia nie przyciąga uwagi. Z wcześniejszych lat, na wyższych poziomach w apartamentach książęcych i królewskich, prezentowane są ogromne kilimy, unikatowe kominki i kasetonowe sufity.
Hotel de Ville w Cadillac
W XIX wieku pałac został natomiast jednym z największych kobiecych więzień we Francji obsługując właściwie całą jej południowo-wschodnią część. Cadillac - prowadzony przez siostry zakonne - był znany z braku dostępu do nauki, maltretowania więźniarek i największej śmiertelności wśród nich. Co jeszcze smutniejsze większość z nich trafiała tam przez zwykłą biedę, zabijając swoje nowonarodzone dzieci lub kradnąc. W podobnym miejscu można ekspresowo wyleczyć się z fascynacji światem Jane Austen. Ostatecznie drogę ucieczki z tego piekła stworzył pewien niedawno kanonizowany zakonnik, Jean-Joseph Lataste, tworząc Zakon Sióstr Dominikanek Betanii. Uważał, że te upadłe kobiety mogą podążyć śladami Marii Magdaleny wstępując do klasztoru po odsiedzeniu wyroku. Siostry Betanii wciąż istnieją odwiedzając więźniarki i opiekując się pielgrzymami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz